1 marca 2015

Rozdział 11 "Happiness"

Narracja trzecioosobowa

Wskazówka zegarka przesunęła się o centymetr dalej na tarczy. Czas płynął nie ubłagalnie. To właśnie jego brakuje nam najbardziej. Nie zdążamy z wykonaniem wszystkiego, co dla nas ważne. Wpadamy w amok pracy, potrzeby zdobywania pieniędzy. Zapominamy o tym, że z każdą kolejną sekundą, minutą, godziną jesteśmy coraz starsi, a zeszły wtorek nigdy więcej się nie powtórzy. Idziemy dalej, ba przecież wtorki są co tydzień. Tylko może w tamten wtorek uśmiechałaś się częściej? Może wtedy trawa wydawała się bardziej zielona, a niebo bardziej niebieskie? Może byłeś bardziej szczęśliwy?
Szczęście. Dążymy do niego przez całe życie, choć sami nie wiemy, czego dokładnie szukamy. Co może być trudnego w znalezieniu tego, co nas uszczęśliwia? Odpowiedź wydaje się prosta, a ty śmiejesz się, bo nie rozumiesz, dlaczego tego nie znalazłeś. Nie jesteś szczęśliwy.
Pchnął jedno ze skrzydeł drzwi wejściowych do szkoły. Nie miał ochoty ani siły by tu być. Tej nocy nie spał za dobrze, choć każdego kolejnego dnia miał nadzieję, że choć na chwilę uda  mu się zmrużyć oko. Potrzeba snu wydawała się większa niż spalenie nikotynowej trucizny, jaką są papierosy. A to nie jest przecież normalne, nie ma nic silniejszego niż nałóg. Widocznie to była n-ta kwestia w jakiej się mylił. Jego włosy były bardziej roztrzepane, nawet nie trudził się, żeby chociaż założyć czapkę. Mycie zębów dzisiejszego ranka było zbyt wyczerpującym wyzwaniem, a poszukiwania czystej koszulki nawet się nie podjął. Zarzucił na swoje barki jedynie pierwszą, lepszą bluzę, a na tyłek wciągnął równie ciemne spodnie, które mimo paska zsunęły się, ukazując kawałek bokserek chłopaka. Nad doborem butów nawet się nie zastanawiał, założył te, które leżały przy drzwiach. Szczęśliwym trafem okazały się tak czarne, jak jego dzisiejszy humor. Butelka wody, którą popijał od dobrych kilku minut, miała na celu go nieco orzeźwić, jednak wolała znaleźć ciekawsze zastosowanie, rozlewając się na jego okryciu wierzchnim i wszystkim wokoło, gdy przez własną nieuwagę wpadł na kogoś na korytarzu. Pominięcie założenia koszulki z codziennego rytuału, zdawało się mieć opłakane skutki. Nie przejął się tym zbytnio, ubranie wyschnie. Znacznie bardziej zaniepokoił go fakt, że uszkodzony został duży zeszyt, który natychmiastowo podniósł. 
- Przepraszam. - wymamrotał nieco speszony do  poszkodowanej dziewczyny, nawet na nią nie spoglądając. Był zbyt zafascynowany tym, co zobaczył na poszczególnych kartkach, jak się okazało rysownika. Nie uszło jego uwadze również to, że sam był bohaterem jednego ze szkiców, a dokładniej jego klatka i wytatuowane ramiona. Każdy tatuaż odzwierciedlony w możliwie najdokładniejszych szczegółach, jakie uda się dostrzec z kilku metrowej odległości. Rysunki przekraczały wszelkie normy. Były fantazyjne, a jednocześnie wyrafinowane i interesujące. Okładka uchroniła cenną zawartość przed cieczą. Dopiero po dokładnym przestudiowaniu szkicownika, zerknął na jego właścicielkę. Była nią krąglejsza blondynka o stroju równie zwariowanym, jak jej wyobraźnia. Rozpoznał w niej tą samą dziewczynę, którą poniżała zaledwie kilka dni temu Cadence ze swoją grupą. To okropne i bardzo niesprawiedliwe, że szykanowali ją za jej inność, za to, że była znacznie ciekawszą osobą od nich. Policzki nastolatki oblewał róż, a dłonie zaciskały się nerwowo. Wiedziała, że odkrył jej mały sekret, rysunek jego sylwetki.
- Są niesamowite. - powiedział, wręczając zeszyt właścicielce, czym kompletnie ją zawstydził i zaskoczył. Spodziewała się czegoś kompletnie odwrotnego, tego, że wyśmieje ją w najgorszy możliwie sposób.  Nawet własna matka nie pochwalała jej twórczości. Paliła wszystkie zeszyty, jakie znalazła z nadzieją, że córka w końcu zainteresuje się czymś bardziej opłacalnym. Jak więc dużym zaskoczeniem musiało dla niej być to, że sam Dylan Chavez pochwalił jej sztukę. To, co zaproponował później z kolei wbiło ją w ziemię - dosłownie. 
- Może następnym razem naszkicowałabyś kolejny tatuaż dla mnie, jeśli oczywiście byś chciała. 
- J-jasne. - wyjąkała, rumieniąc się jeszcze bardziej, a usta wykrzywiły się w dużym uśmiechu.
- Powinnaś uśmiechać się częściej. - oświadczył blondas, po czym wyminął kompletnie zaskoczoną dziewczynę. Nie wiedział, że podarował jej odrobinę szczęścia, trochę koloru dzisiejszego dnia. 

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ_nLhCAo1Pcfr6AXHUBWOZ59pcI_J2DFs0LeptLH4usMWyAPwjTvw6ED9Cu5-1YH5ccXQJHu7u2gFOepLmAFsH0fK9gABvCMUpiLF6TBVAZLBeBnJgP7RDCGle5W-nJd-YDHC2nQMPdU/s400/szlaczek2.png

Stała przed lustrem, starając się zakryć korektorem sińce pod oczami, co było nie lada wyzwaniem, gdyż w ogóle nie spała. Stres przed spotkaniem z Nim zjadał ją równie mocno, jak poczucie winy. Nienawidziła popełniać błędów, a jeszcze bardziej wyrzutów sumienia. Jak mogła Go bezpodstawnie oskarżyć? Podejrzewać o coś bez dowodów? Widocznie niedzielne wieczory z Agentami NCIS niczego jej nie nauczyły. Szczególnie lubiła oglądać Anthonego DiNozzo, rozpływała się nad całokształtem jego postaci.
Zazwyczaj ludzie ranem myślą o pogodzie dzisiejszego dnia, o tym czy uda się im wykonać to, co zaplanowali, ale nie ona. Jej głowę zaprzątał, mierzący dokładnie sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu* chłopak o oczach tak brązowych, że momentami nie można było odróżnić źrenicy od tęczówki i pod spojrzeniem, których można się rozpłynąć.
Postanowiła podejść do Niego na lunchu, tak jak ostatnim razem. Cała trzęsła się z przerażenia. Bała się odrzucenia, tego, że nie przyjmie jej przeprosin i nie będzie chciał jej znać, że nie da jej drugiej szansy. Ku jej niepocieszeniu nie znalazła Go na dziedzińcu. Przywykła do tego, że bardzo rzadko pojawiał się w stołówce. Przeszła obok boiska, kierując się na parking. Zdążyła zauważyć, że zawsze w porze lunchowej znikał na większość przerwy. Miała nadzieję, że złapie Go zanim odjedzie.  I znalazła to, czego szukała. Chłopak wciągał w swój organizm dawki nikotyny, stojąc kilka metrów od swojego samochodu. Podniósł wzrok. Wiedziała, że ją zauważył. Na parkingu nie było nikogo prócz nich. Przemierzała kolejne metry w jego kierunku, starając się wyglądać na spokojną. Jednak zdradzało ją rozbiegane spojrzenie i nawyk wykrzywiania palców we wszystkie strony. Przystanęła w takiej odległości od młodego mężczyzny, żeby czuć się na tyle komfortowo, by swobodnie oddychać, czyli dość dużej, jak na ludzi zamierzających porozmawiać.
- Hej. - przywitała się z nieznaną pewnością siebie. Brozowooki oparł się o swoje auto i skinął głową w odpowiedzi. Wciąż palił papierosy, a dym wyciekający z jego ust dodatkowo rozpraszał szatynkę. Wlepił wzrok w towarzyszkę z zamiarami wysłuchania tego, co miała do powiedzenia.
- Chciałam cię przeprosić. - zarumieniła się, kuląc się lekko. - Nie powinnam ciebie pochopnie oskarżać. - zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, patrząc na młodzieńca, jednak on ponownie skinął głową. Nie wiedziała czy ma produkować się bardziej ani co oznaczała jego reakcja. On tymczasem wciąż wiercił ją swoim przeszywającym spojrzeniem, biorąc następne buchy. Nagle odepchnął się od wozu, podchodząc tak blisko, że niemal stykali się klatkami piersiowymi. Dziewczynie uwiązł oddech w gardle. Czuła zapach jego perfum, skóry, nawet odór papierosów nie przebił się przez tą woń. Z tak bliska dostrzegła, że nie ogolił się dzisiejszego ranka, wydawał się nieco bledszy niż ostatnio, a okropne zadrapania i sińce na jego skroni zaczęły się goić. Miała ochotę podnieść dłoń  do jego policzka. Przejechać po nim palcami, poznać strukturę jego skóry, miękkość włosów. Choć pokusa była duża, nie zrobiła tego. Wciąż wpatrywała się w głęboki brąz tęczówek chłopaka z taką samą siłą, jak on w błękit jej oczu. Przestała się kulić, jej postawa uległa zmianie. Nie wiedziała skąd pojawiła się u niej taka pewność siebie. Zaczęła nawet podejrzewać, że obecność brązowookiego działa tak pozytywnie. Czuła się tak, jakby mogła stawić czoła wszystkiemu, przenosić góry, żyć. Dopiero po chwili zorientowała się, że chłopak znajduje się jeszcze bliżej nić poprzednio. Ich ciała stykają się, a jego usta znajdują się tuż przy jej uchu. Nie wiedziała, że wciągał nosem zapach jej włosów i od samego początku wiedział, że go nie zapomni. Owoce leśne już zawsze kojarzyć mu się  będą z Amy Margaret Belmonte, tak znał jej drugie imię.
- Przeprosiny przyjęte. - wymamrotał do jej ucha, lekko w nie dmuchając. Jego głos wydawał się bardziej zachrypnięty niż zwykle. Mimo tego, że stali tak blisko, dziewczyna nie odważyła się go dotknąć. Miała wrażenie, że nie spodobałoby się to Dylanowi. W gruncie rzeczy On też jej nie obejmował. Po chwili odsunął się z zamiarem wsiadnięcia do samochodu. Zatrzymała go dłoń zaciskająca się na jego prawym nadgarstku. Zerknął za siebie, a jego ręka zacisnęła się na przedramieniu trzymającej go osoby. 
- Oszukałeś mnie. - powiedziała pewnie dziewczyna. To zabawne, że przed chwilą przepraszała Go za pochopne oskarżenie, a teraz robiła to ponownie. Była pełna sprzeczności, oboje byli. Obracając się, chłopak szarpnął ramieniem towarzyszki tak, że znalazła się tuż przy nim, równie blisko, jak poprzednio, oparta o jego klatkę piersiową. Nie trzymała go dłużej, teraz to jego przedramię obejmowało jej talię, a dłoń biodro. Czuła jak jego klatka unosi się z każdym kolejnym wdechem. Zorientowała się także, że chłopak już dawno skończył palić.  Nie miała możliwości ucieczki. Szarpanie się z nim nie wchodziło w grę, gdyż był znacznie silniejszy. Jego usta ponownie znalazły się przy jej uchu, a zapach owoców leśnych ponownie wypełniał jego zmysły. 
- Chodzi o to, że miałem już numer tamtej hipiski z plaży czy o to, że wypiłem szoty w odwrotnej kolejności?**- warknął nisko, powodując dreszcze na całym jej ciele. - Powinnaś się cieplej ubierać, trzęsiesz się. - dodał, choć wiedział, że chłód dzisiejszego dnia nie jest jedyną przyczyną reakcji jej ciała. Położyła dłoń na jego, czując wystające żyły i szorstkość skóry jej wewnętrznej strony. Zdziwiła się, że natychmiastowo uwolnił ją z uścisku, gdy ich palce zetknęły się. 
- Radzę ci się nie spóźnić jutro rano, adres znasz. - i ruszyła w kierunku szkoły, nawet się nie odwracając, nie zerkając na chłopaka. Wyciągnęła dłoń w górę w geście pożegnania. Miała zamiar odebrać swoją wygraną w zakładzie i nawet sam Dylan Chavez jej nie powstrzyma. 
Poczuła wibrację w swojej kieszeni. Wyciągnęła telefon, odblokowując go. Fikcyjne konto dodało nowy post na jej tablicy, ukazując zdjęcie jej osoby i brązowookiego chłopaka w uścisku zaledwie kilka sekund temu. "Tłusta ździra." - brzmiał podpis. Już nie czuła tej pewności siebie sprzed chwili, nic nie czuła, a szczęście w jej oczach zastąpiły ból i łzy. Bez zastanowienia usunęła rażącą wiadomość.


* zmieniłam wzrost na potrzeby opowiadania
** nie bez powodu rozdział 6 nazywa się 'deceit' - oszustwo 

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ_nLhCAo1Pcfr6AXHUBWOZ59pcI_J2DFs0LeptLH4usMWyAPwjTvw6ED9Cu5-1YH5ccXQJHu7u2gFOepLmAFsH0fK9gABvCMUpiLF6TBVAZLBeBnJgP7RDCGle5W-nJd-YDHC2nQMPdU/s400/szlaczek2.png
ROZDZIAŁ 10 | ROZDZIAŁ 11 | ROZDZIAŁ 12

 TAKI MAŁY PREZENT DLA WAS. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIESPODZIANKA WAM SIĘ SPODOBAŁA! 
DAMY WRACA DO AKCJI!
MOJA KOCHANA DZIDZIA MA 21 URODZINY! JEZU JAK TEN CZAS LECI.
#HappyBirtdayJustinBieber

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

#LiDGff
Zapraszam na Collision

13 komentarzy:

  1. Jejciu *-* Ciekawe o co chodzi z tym fikcyjnym kontem :D rozdział cudny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Kocham Anthonego <33333 moja ulubiona postać filmowo-serialowa ever <33333333 jbgfivonuivfirnivbutrn i Uwielbiam Gibsa i Abby i Zive <33333 wgl całe NCIS KOCHAM ! i rozdział jest suuuuuuuper <333 ahhaha dzidzia ? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moi ulubieńcy kochani! <3 mogę godzinami oglądać! jeszcze NCIS LA i Czarną Listę, przytulić się do poduszki Justina i żyć nie umierać haha XD
      Justin to moja dzidzia i niunia haha :)

      Usuń
  3. jezu juz sama nie wiem o co chodzi, pogubilam sie ze wszystkim haha:(mam nadzieje zr czesciej beda rozdzial czekam na nowy<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki piękny szablon! Pierwszy raz tu jestem ale będę częściej :)
    Przy okazji zapraszam do siebie na http://dearchloe-fanfiction.blogspot.com Liczę na jakiś komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ten ff jest taki cudowny! super rozdział i już nie mogę się doczekać nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Kooocham <3 nie mozesz przestać pisac, to tylko komentarze. Pewnie wiekszosci nie chce sie ich pisac, bo sa zbyt leniwi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni są tacy ahsdjcijsnsbdojf kocham to xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na następny !! Uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne <3 kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział, jak każdy poprzedni. Pogubiłam się trochę. Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń