3rd person Pov*
Słońce dumnie górowało na płycie
nieba, ale silny, chłodny wiatr skutecznie niwelował promienie ciepła.
Lokatorzy jednego z małych, jednopiętrowych domków przy plaży powoli wybudzali
się ze snu. Drzwi balkonowe jednej z sypialni na piętrze były otwarte na
oścież, powodując, że długie firany podwijały się pod wpływem kolejnych
podmuchów. Dziewczyna czując na swojej skórze zimne powietrze, podświadomie
zaczęła szukać jakiegokolwiek źródła ciepła. Przysunęła się do czegoś twardego,
ale jednocześnie rozgrzanego i delikatnego. Nie zastanawiając się długo,
wtuliła się w to. Nie wiedziała, że to było śpiące ciało chłopaka. W tym
przypadku Dylana.
Zaspany Chavez otworzył karmelowe
oczy, wyczuwając na sobie niewielki ciężar. Na jego nieszczęście sen miał tak
płytki, że nawet taki szczegół powodował jego wybudzenie się. Dyskretnie
zerknął na drobną kruszynę niemal oplatającą jego sylwetkę, bowiem ich nogi
były splątane, zaś jej dłonie obejmowały go w pasie, a twarz schowaną miała w
zgięciu jego szyi. Nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia, gdyż od samego
początku wiedział, że śpi z tą dziewczyną w jednym łóżku. Nie przeszkadzało mu
to , w sumie mógłby się nawet do tego przyzwyczaić. Tak bardzo brakowało
mu jakiejkolwiek troski w stosunku do niego. Nagle mała osóbka obok wtuliła się
w jego ciało jeszcze mocniej, jakby uświadamiając mu, że jest tu dla
niego. Po chwili powieki szatynki
podniosły się. Z rozbawieniem przyglądał się, jak oczy dziewczyny zmieniają się
ze spokojnych na zaskoczone i może trochę przestraszone. Potem powoli z
ostrożnością odsunęła się, próbując nie naruszyć ciała chłopaka, po czym
zamarła.
- Ja tak … - spojrzała na Dylana
błagającym wzrokiem, jakby nie mogła uwierzyć, że byli ze sobą tak blisko tej
nocy.
- Ty jak? – zapytał chłopak z
humorem, co było dziwne jak na niego. Od dawna nie miał tak dobrze przespanej
nocy. Przewrócił się na bok w stronę koleżanki. Dziewczyna, słysząc jego
zachrypnięty głos, niemalże zapragnęła budzić się przy nim każdego ranka.
- No tak … - wskazała na niego ręką, tworząc niewidoczne
wzory, co raczej przypominało histeryczne machanie.
- Tak. Ewidentnie stałem się
twoją osobistą przytulanką zeszłej nocy. – zaśmiał się chłopak, podnosząc się
do pozycji siedzącej i spuszczając nogi z łóżka. – Masz mocny uścisk. – dodał
po chwili, jednocześnie puszczając w kierunku Amy oczko. Ta natomiast
zarumieniła się mocno przepraszając, a także planowała powtórzyć czynności
kolegi. Jednak jak tylko podniosła się do pionu, natychmiastowo ruszyła w
kierunku drzwi do pomieszczenia, które na jej szczęście okazało się
łazienką. Cała zawartość jej żołądka
spłynęła w toalecie, aż dziewczyna martwiła się czy nie razem z nim. Spuściła
wodę i podniosła się z podłogi. Splotła włosy w luźnego kucyka, używając
czarnej gumki ściągniętej z nadgarstka. Następnie opluskała twarz wodą oraz
spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała
okropnie. Jej twarz była opuchnięta od chłodnego powietrza wiejącego
znad jeziora, kiedy jeszcze siedzieli na ręcznikach. Gardło piekło ją
niemiłosiernie, za pewnie od zmrożonego alkoholu, który wczoraj wypiła. Aż
niemal żałowała, że w takim stanie musiała się pokazywać przy ludziach, a
szczególnie przed Dylan’em. Rozejrzała się po małym pomieszczeniu. Wszystko
było czyste, a ściany i podłogę pokrywały białe kafelki. Zerknęła na otwarte
drzwi, w których na jej nieszczęście stał wytatuowany blondyn. Opierał się o
drewnianą framugę. Jego niesforne kosmyki włosów sterczały w każdym możliwym
kierunku, nadając seksownego wyglądu. Umięśnione ciało chowało się pod czarnym
podkoszulkiem i pomarańczowymi spodenkami, lekko opadającymi w kroczu. Jego
dłonie zajmowały szklanka z wodą i tabletka, które zaraz położył na blacie przy
umywalce, zaś bose stopy wydawały charakterystyczny dźwięk podczas chodzenia.
- To zmniejszy skurcze żołądka. –
wyjaśnił, po czym posyłając dziewczynie ostatnie spojrzenie, wyszedł z
pomieszczenia. Dziewczyna popijając lekarstwo, przeszła do sypialni w celu
odnalezienia swoich szpargałów. Znalazła spodenki w torbie, a telefon na
szafeczce nocnej. Oh cholera, spałam z nim jedynie w stroju kąpielowym i
zwiewnej koszulce. – pomyślała, jednocześnie przybijając sobie mentalnie
facepalm’a. Założyła schowaną odzież, po czym zerknęła na komórkę.
34 nieodebrane połaczenia od: Mama,
Tata, Paszczur (Charlotte), Jennysław
19 nieodczytanych wiadomości od:
Mama, Tata, Paszczur, Jennysław
Wszystkie z nich wyrażały to
samo: zapytania gdzie jest; zażalenia, że się martwią; a także, że jeśli zaraz
nie pojawi się w domu, to będzie uziemniona do końca życia. Co ździwiło ją
najbardziej to to, że odpowiedziała mamie o godzinie 2:54
wiadomością o treści:
Nie czekajcie na mnie z kolacją.
Jestem martwa. – pomyślała. Tego
była w stu procentach pewna. Nagle piosenka Chris’a Brown’a rozbrzmiała w całym
pokoju. Amy zerknęła na wyświetlacz, zdjęcie jej mamy pojawiło się na ekranie. Przerażona podniosła
słuchawkę.
- Halo? – zapytała cicho,
obawiając się dalszej rozmowy. Nigdy nie wykręciła takiego numeru rodzicom. Nie
znikała na całą noc, nie uprzedzając ich wcześniej o tym. Najgorszym minusem
tego wszystkiego było to, że pamięta jedynie moment, w którym przysiadała się
do paczki Chavez’a.
- Amy, kochanie nic ci nie jest?
Gdzie jesteś? Wszystko w porządku? – pani Belmonte zaczęła zadawać milion pytań
na sekundę. Kobieta była bardzo zmartwiona, bowiem jej córka zniknęła na
niemalże dwadzieścia cztery godziny.
- Jestem u koleżanki. – albo
kolegi, dodała w myślach. Nawet nie wiedziała gdzie jest. Jak bezmyślna musiała
być, zgadzając się na wyjście na plażę w dniu wczorajszym.
- Powinnaś się za siebie
wstydzić! My się tu o ciebie zamartwiamy, szukamy ciebie, a ty co? Balujesz
sobie z jakimiś ludźmi. I co miał znaczyć ten sms w środku nocy. Wracaj
natychmiastowo do domu! – krzyki mamy Amy rozprzestrzeniały się po całej
sypialni. Jak miała rzekomo „natychmiastowo” wrócić skoro przyjechała tu z
Niną. Właśnie, gdzie podziała się Nina?
- Ale mamo… - dziewczyna starała
się jakoś wytłumaczyć.
- Nie interesuje mnie jak to
zrobisz, za chwilę widzę ciebie w drzwiach! – ostatni raz wrzasnęła, po czym
rozłączyła się. Dziewczyna nie czekając długo, zebrała swoje szpargały i
zbiegła na dół. Nie miała nawet czasu rozejrzeć się po pomieszczeniach, chociaż
nie miało to nawet wielkiego znaczenia. Na parterze dostrzegła wczoraj poznanych
znajomych.
- Hej. – wymamrotała cicho, na co
reszta odpowiedziała jej tym samym. Zauważyła, że nie była sama w tak złym
stanie. Nina wyglądała dosłownie jak gówno. Tylko Gigi, Dylan oraz Jethro
wyglądali zdrowo.
- Muszę już iść. – powiadomiła
kolegów, którzy jedynie skinęli głowami, oglądając powtórkę Jersey Shore.
- Rodzice kazali już dziecince
wracać? – prychnęła złośliwie Nina, dziwiąc Amy. Nie rozumiała bowiem, dlaczego
jej rzekomo „przyjaciółka” jest tak nieuprzejma w stosunku do niej. Brunetka
myślała, że rozbawi i zrobi wrażenie na znajomych brata, ale nikt nie podzielał
jej zdania. Wręcz przeciwnie. Chcieliby mieć takie życie jakie ma Amy,
chcieliby być blisko z rodziną albo chociaż ją mieć, taką prawdziwą.
- Podwieźć ciebie? – zaproponował
Dylan, łapiąc już kluczyki od swojego Camaro w ręce. Patrzył na dziewczynę,
jednakże po chwili i tak ruszył w kierunku swoich butów, nie zważając na to
jaka będzie odpowiedź szatynki.
- Jeśli mógłbyś. – Belmonte
posłała mu uprzejmy uśmiech. Była co najmniej zdziwiona jego propozycją. Niemal
szykowała się na podróż piechotą do domu, który na pewno byłaby długa i
męcząca.
- Jasne, że mógłby. – prychnęła
po raz kolejny Nina, grając na nerwy coraz bardziej swojemu bratu. Nie wiedział
o co jej chodzi tym razem. Przecież ona i Belmotówna były takimi bliskimi
przyjaciółeczkami. Jednak nie obchodziło go to zbytnio, odgrywał jedynie swoją
rolę w stosunku do złośliwej brunetki.
Chwilę później dziewczyna
wsiadała do zadaszonego tym razem pojazdu chłopaka. Chavez musiał być jakimś pedantem, dokładnie
jak jej ojciec. W samochodzie był taki porządek, że aż prosiło się tu o kilka
okruszków lub pustą butelkę po piciu. Deska rozdzielcza błyszczała, zresztą tak
samo jak całe auto. Szyby były czyste i przejrzyste, jakby przed chwilą je
polerowano, a chodniczki odkurzone. W pojeździe unosiła się nuta mocnych perfum
chłopaka, które sprawiały, że nie chciało się z niego wysiadać. Amy zerknęła na
Dylan’a. Jego skupione spojrzenie, dłonie lekko, lecz stanowczo zaciskające się
na obręczy kierownicy. Aż dostała zawrotów głowy na myśl, że te ramiona
oplatały jej talię ostatniej nocy. Kanadyjczyk zauważając kątem oka, że
koleżanka obok zarumieniła się wywnioskował, że albo pomyślała o czymś sprośnym
albo kompromitującym, ale z nim w roli głównej. Zrozumiał to po tym, jak chwilę
wcześniej wlepiała w niego swój wzrok. Zaśmiał się cicho, mając nadzieję, że
jego towarzyszka tego nie dostrzegnie. Jednak jego próby poszły na marne, gdyż
szatynka niemal natychmiastowo na niego zerknęła. Kilkukrotnie wymieniali swoje
spojrzenia, za każdym razem odwracając wzrok, jak druga osoba to zauważyła. Chwilę
później chłopak usłyszał zaraźliwy chichot dziewczyny, przez co kącik jego ust
delikatnie się podniósł. Pozostała droga
minęła w ciszy, nie licząc rapu wydobywającego się z głośników, a także
wybijania palcami bitów na kierownicy przez Dylan’a. Samochód
zatrzymał się kilka posesji wcześniej, niż dom państwa Belmonte. Chavez domyślił
się, że dziewczyna i tak już ma przechlapane oraz nie chciała więcej kłopotów.
Amy zaś wyczuwała niemałą histerię, jaka panowała w jej ciele, a także umyśle.
Albowiem nie wiedziała jak ma się pożegnać z wytatuowanym blondynem. Sytuacja
zaczęła robić się dziwna, gdy po kilku minutach nikt się nie odzywał ani nie
ruszał. W końcu szatynka wymamrotała ciche „cześć”, po czym wysiadła z
samochodu. Nie zdążyła daleko odejść, kiedy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi.
- To po tym, jak tuliłaś się do mnie ostatniej nocy, tak mi dziękujesz za podwózkę? – krzyknął w jej stronę, opierając się o maskę Camaro. Policzki dziewczyny niemal od razu pokryły się burgundowym kolorem. Ta sytuacja była dość kompromitująca. Co mogliby pomyśleć sobie sąsiedzi? Szybko, ale i dyskretnie rozejrzała się po otoczeniu, jednak nikogo takiego nie zauważyła. Obróciła się na pięcie w stronę chłopaka. Zobaczyła jego ostentacyjną pozę, kiedy przyglądał się Amy, wyczekując na jakikolwiek ruch z jej strony. Po chwili namysłu, ruszyła pewnym krokiem w jego kierunku, czym zadziwiła chłopaka. Myślał, że ona po prostu ucieknie jak najszybciej, jednak ktoś na tym świecie potrafi go zaskoczyć. Nawet nie zorientował się kiedy szatynka oparła się o złożone ramiona chłopaka (jak u obrażonych dzieci) i stając na palcach delikatnie musnęła ustami jego policzek, a także wyszeptała „dziękuję”, po czym sprintem uciekła w kierunku domu, słysząc jedynie śmiech blondasa, do którego miała słabość.
- To po tym, jak tuliłaś się do mnie ostatniej nocy, tak mi dziękujesz za podwózkę? – krzyknął w jej stronę, opierając się o maskę Camaro. Policzki dziewczyny niemal od razu pokryły się burgundowym kolorem. Ta sytuacja była dość kompromitująca. Co mogliby pomyśleć sobie sąsiedzi? Szybko, ale i dyskretnie rozejrzała się po otoczeniu, jednak nikogo takiego nie zauważyła. Obróciła się na pięcie w stronę chłopaka. Zobaczyła jego ostentacyjną pozę, kiedy przyglądał się Amy, wyczekując na jakikolwiek ruch z jej strony. Po chwili namysłu, ruszyła pewnym krokiem w jego kierunku, czym zadziwiła chłopaka. Myślał, że ona po prostu ucieknie jak najszybciej, jednak ktoś na tym świecie potrafi go zaskoczyć. Nawet nie zorientował się kiedy szatynka oparła się o złożone ramiona chłopaka (jak u obrażonych dzieci) i stając na palcach delikatnie musnęła ustami jego policzek, a także wyszeptała „dziękuję”, po czym sprintem uciekła w kierunku domu, słysząc jedynie śmiech blondasa, do którego miała słabość.
A i jego coś do niej ciągnęło.
ROZDZIAŁ 6 | ROZDZIAŁ 7 | ROZDZIAŁ 8
taki o to słodki rozdział xx
co sądzicie?
#LiDGFF
co sądzicie?
#LiDGFF
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz = Nowy rozdział
kocham Was <3
Larry i Lou życzą upalnego weekend'u!
Cudny *.* zbyt miło nie będzie jak się pojawi w domu. O co do cholery chodzi Ninie? Popisać się chce czy pokazać ze jest lepsza? Boski rozdział <3
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się następnego! rozdział jest genialny! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńawww Damy wkracza do akcji!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, mimo ze nie jestem fanka Justina to bardzo mi sie podoba. będę zaglądać tu częściej!
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj masz o jedna czytelniczkę więcej! <3
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite♥ Nina zrobiła się jakaś dziwna, hm. Ciekawa jestem co wgl. działo się na plaży, skoro Amy urwał się film ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuń,,Jednak nie obchodziło go to zbytnio, odgrywał jedynie swoją rolę w stosunku do złośliwej brunetki."- o co chodzi? ;o jestem ciekawa
,,
Mieczka ten rozdzial jest zaje*isty!!! Jaram sie *o* i czekam na nastepny! <3/olka:D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! bosh... nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńHaha mimo tego, że mało działo się w tym rozdziale, naprawdę bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Jest taki... Spokojny i strasznie słodki. Podobnie jak bohaterowie :D Ciekawi mnie tylko co odbiło Ninie. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńJeju, jaki genialny blog! Uwielbiam cię, po prostu kocham! Przeczytałam wszystko jednym tchem i aż mnie zazdrość zżera, też chcę tak dobrze pisać. Historia jest niesamowita, naprawdę mi się spodobała (a mi byle co nie przypada do gustu haha). No i muszę wspomnieć o wyglądzie bloga, bo jest po prostu przepiękny, wszystko dopracowane. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńA, no i napisałam do ciebie na twitterze, bo mam pytanie, czy mogłabyś ewentualnie wejść? Proszę, to dla mnie ważne. /drewzclique
Co znowu Nina odwala o.o ale rozdział świetny ^^
OdpowiedzUsuńWidzę że ponownie trafiłam na opowiadanie od którego staję się uzależniona :)))
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział jak i całe opowiadanie, właśnie zaczełam czytac i mam ochote na więcej :)
OdpowiedzUsuńciekawi mnie o co chodzi tej Ninie...czekam na następny rozdział x!
OdpowiedzUsuńświetny ! czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Czekam na następny i życzę weny :**
OdpowiedzUsuńAjjj słodkooo :*
OdpowiedzUsuń