8 grudnia 2013

Rozdział 5 "You only live once." 1/2


Amy Pov*
-Wsiadaj.-zachrypnięty głos rozniósł w mojej głowie, sprawiając, że przez ciało przeszedł zimny dreszcz.
Nie zatrzymuj się.-powtarzałam sobie w myślach, aby zachować resztki silnej woli.  Przyspieszyłam kroku, jednak samochód również przybrał większej mocy.
-Wsiadaj.-kierowca powtórzył swoją prośbę bardziej stanowczo niż poprzednio, ale i tak ją zignorowałam.
Nagle maszyna wyminęła mnie i zatrzymała się okolicy piętnastu metrów. Drzwi kierowcy otworzyły się. Nie gasząc silnika chłopak wysiadł. Zmierzał w moją stronę, a głupkowaty uśmiech zagościł na jego twarzy.
Próbowałam się ruszyć, lecz nie mogłam. Czułam się tak, jakby ktoś przykleił mnie do asfaltu.
Zajebiście.
Był już blisko. Wtem schylił się, oplótł ręką moje nogi i przerzucił tak ,że biodra opierały się na jego ramieniu.
Zaczęłam piszczeć i okładać go małymi piąstkami po plecach. Przepraszam bardzo, ale jego pupę nie jest moim wymarzonym widokiem.
-Rozumiem, że ci się podobam, ale czy to jest powód, żeby tak zaciekle macać mój tyłek?-warknął z nutą rozbawienia.
-Tylko o tym śnię.-szturchnęłam go łokciem w bok, jak tylko najmocniej potrafiłam, ale on nawet nie zareagował.
-Nie zdziwiłbym się.- zaśmiał się.
-Możesz mnie postawić?-zapytałam.
-Matka nie nauczyła cię mówić ‘proszę’?-szedł dalej, przez co moje ciało kilkukrotnie obiło się o jego.
-Matka nie nauczyła cię, że nie zaczepia się nieznajomych na ulicach?-odparłam z ironią.
W jednej chwili poczułam jak mięśnie chłopaka się napięły, ale nie przerwał wędrówki.
-Jestem Dylan. O widzisz już mnie znasz.-gwałtownie rzucił mnie na skórzane siedzenie-A teraz łaskawie się zamknij.
Okrążył Camaro, a następnie zajął swoje miejsce. Tapicerka była ciemna, a całe auto pokrywał czarny lakier z dwoma wąskimi pomarańczowymi pasami, przechodzącymi przez maskę i całą długość samochodu. Ruszyliśmy z piskiem opon. Prawa ręka blondyna spoczywała na dzwigni do zmiany biegów, wytatuowana zaś oparta była o okno, a dłoń luźno zaciskała obręcz kierownicy. W tle słychać było cichą muzykę. Prawdopodobnie rap, jeśli się nie mylę.
-Gdzie jedziemy?- jedno z wielu pytań krążących po moim umyśle niespodziewanie wymknęło się.
-Przed siebie.- zerknął na mnie, po czym powrócił do obojętnego patrzenia na drogę.
Ten człowiek działa mi na nerwy. Nie dość, że siłą zaciąga mnie do swojego samochodu to traktuje jak idiotkę.
Wjeżdżaliśmy w uboższą część miasta. Tą, w której nigdy nie byłam. Tą, w której nie powinno mnie być. Zdenerwowanie zawładnęło moim ciałem, a przebywanie z Chavez’em nie poprawiało mi nastroju.
-Zaglądałaś do tego?- ponownie na mnie spojrzał.
Nie odpowiedziałam. Miałam wrażenie, że skłamanie blondynowi będzie miało złe konsekwencje.
-A próbowałaś ich?- potrząsnęłam przecząco głową.- Tak myślałem.-wykpił mnie po raz kolejny.
-Uważasz, że nie jestem na tyle odważna? - przymrużyłam na niego oczy.
Prychnął.-Udowodnij, że jesteś.-odwrócił się, by za chwilę zatrzymać pojazd przy krawężniku jednego z domów.-Ale później. Teraz rusz dupę.-zatrzasnął za sobą drzwi wychodząc. Budynek był dość przyzwoity w porównaniu do tych co stoją w sąsiedztwie. Miał jedno piętro, obklejone ciemno-zieloną teksturą ściany, która odrywała się w nielicznych miejscach. Cała posesja ogrodzona została szarym płotem, a na podjeździe stało żółto-czarne Bmw. Dom obok wyglądał na kompletnie porzucony. Okna obite deskami, a mury budowli sprawiały wrażenie sparzonych ogniem. Zagloniony basen i pozbawiona kępek trawy ziemia nie wróżyła niczego dobrego po tym miejscu.
Podążałam za brązowookim jak zagubiony szczeniak. Gdy już znaleźliśmy się na ganku kilkukrotnie uderzył dłonią w drzwi. Po ponownej próbie nie otrzymał żadnej reakcji, więc po prostu wszedł do środka. Do moich nozdrzy natychmiastowo wpłynął słodki zapach marihuany wymieszanej z odorem alkoholu, a oczom ukazał się hol i kilka butelek piwa porozrzucanych po kątach.
Tak właściwie, to co ja tu w ogóle robię?
Przechodząc obok otwartego salonu zauważyłam chłopaka bez koszulki w okolicach 20 lat, leżącego na podłodze za sofą.  Nazwijmy go Golasem. Na kanapie spał kolejny, tymczasowo Śpioch, a obok niego w pozycji siedzącej z twarzą umazaną pizzą i jej kawałkiem w ręku spoczywał Mr. Pizza. Na fotelu dostrzegłam dwie łudząco podobne do siebie dziewczyny, powszechnie nazwane przeze mnie Plastikami.
Dylan widząc mój wyraz twarzy zaśmiał się, a następnie  zmierzał w kierunku schodów. W ich rogu również znalazłam kilku imprezowiczów w nieco nieprzychylnych pozycjach, ale mniejsza o to.
Wraz z Bogiem Seksu wtargnęliśmy na oklejone niegdyś kwiecistą okładziną stopnie, dziś wybrudzone nie wiadomo czym i w ogóle nie przypominające tego wzoru. Chłopak zdawał się wiedzieć, gdzie jest i znać rozplanowanie pomieszczeń w domu. Doszliśmy do lekko uchylonej zasłonki oddzielającej korytarz od pokoju. Chavez zajrzał do środka  i cicho prychnął.
-Mam wejść?-zaptałam szeptem przyciągając uwagę blondyna.
-Śmiało.-posłał mi swój głupkowaty uśmiech.
Niepostrzeżenie przecisnęłam się za kurtyną. Dostrzegłam czarnoskórego mężczyznę smacznie śpiącego w wielkim łóżku w towarzystwie kolejnej blondynki. Założę się, że mój wyraz twarzy był bezcenny, gdyż usłyszałam kolejne prychnięcie mojego ‘porywacza’.
-Shhh.- wyszeptał, przykładając palec wskazujący do ust, po czym podszedł do kolegi i zaczął delikatnie jeździć dłonią po odkrytej łydce murzyna.
-Kochanie czas na drugą rundę. Nie bądź leń, chcę wyssać twojego ogiera.- zbliżył się do twarzy nieprzytomnego i gładził jego policzki, z trudem tłumiąc śmiech. Gdy ten zaczął otwierać oczy, przyzwyczajając się do światła, Dylan zerknął na pagórek utworzony pod pościelą. Dałabym rękę uciąć, że nie było go tam wcześniej.
- Ja pierdole. Nie sądziłem, że Ci stanie na mój widok!- wykrzyczał na cały głos, przez co murzyn gwałtownie zerwał się z łóżka i popędził prawdopodobnie do łazienki. Chavez podpierał się ściany trzymając się jedną ręką za brzuch i próbując zapanować nad swoim szaleńczym śmiechem. Ja natomiast stałam tam nieco zaskoczona potoczeniem się akcji, ale nie ukrywałam rozbawienia.
Blondyna podniosła się leniwie z łóżka opatulona w kołdrę i czym prędzej pozbierała należące do niej ubrania z podłogi, znikając w jednym z pokoi. Po chwili usłyszeliśmy przekręcanie zamka w małym pomieszczeniu obok, a w drzwiach ustał ubrany już czarnoskóry chłopak
-Posuwasz po mnie?- parsknął brązowooki -Pieprzyłem ją w zeszły wtorek.
-Dobrze wiedzieć.- murzyn zaśmiał się i rzucił kumpla poduszką.
-Rey serio? Poduszką?
-Zamknij się już. Kto to jest? -‘Rey’ wskazał na mnie.
-Dziewczyna.-Chavez prychnął pod nosem, obracając złoty sygnet na jednym z palców, który dopiero teraz zauważyłam.
-No cóż, na faceta nie wygląda.-zarzucił murzyn wciąż mi się przyglądając.
-Nie byłbym tego taki pewien.- Chavez podniósł głowę.
Czy mówiłam, że on działa mi na nerwy? Tak bardzo.
Wywróciłam oczami i skierowałam się w stronę Rey’a, wyciągając rękę. – Jestem Amy.
-Jefferey.- uścisnął moją dłoń posyłając mi przelotny uśmiech.
-Pomogła wczoraj Ninie przechwycając towar.- wtrącił się blondyn.
-Tamta to wiecznie musi wcinać się w nie swoje sprawy.- warknął Jeff.
-Ta, cholernie irytująca suka.- dodał Dylan.
-Brat nie powinien mówić tak o siostrze.-dorzuciłam oburzona jego zachowaniem w stosunku do mojej przyjaciółki.
-Pozwolił ci ktoś się odzywać?-spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Chodźmy stąd.- Jefferey zmienił temat po czym wyszedł z pokoju. Przemierzyliśmy drogę powrotną na parter. Szłam jako ostatnia przez co mogłam dokładnie się przyjrzeć brązowookiemu idącemu przede mną. Nie wiem, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej. Może byłam zbyt przejęta siedzeniem z nim w jednym samochodzie, chociaż nie sądzę aby teraz, moje nastawienie zmieniło się.
Miał na sobie luźno opadające ciemne jeansy, które okazywały gumkę jego białych bokserek, a także swobodną koszulkę w serek koloru bielizny. Na jego karku widniał złoty łańcuch, a stopy okryte były butami z nowe kolekcji Adidas Neo w granatowo-czerwonej kolorystyce.
-Wypieprzać stąd!- czarnoskóry wydarł się sprawiając, że Golas z Ferajną zniknęli w mgnieniu oka, a ja przerwałam rozmyślania o tyłku Chavez’a.
Weszliśmy prawdopodobnie do kuchni, chociaż mi bardziej przypominała magazyn wypitych butelek i talerzy z odrobiną kurzu oraz resztek jedzenia. Kilkoma ruchami pozbierał przeszkadzające naczynia ze stołu, wrzucając je do zlewu.
- Pokazuj to co tam masz.- zwrócił się w moim kierunku.
Kiwnęłam głową sięgając do plecaka i wyjmując saszetkę. Dylan od razu ją odebrał z moich rąk rozciągając sznurek oraz wysypując jej zawartość na blacie.
Chłopcy oglądali każdą paczuszkę, uważnie czytając oznaczenia.
-Myślałem, że to będzie coś lepszego.- warknął blondyn.
-Strata czasu. Latynos się wypala, jeżeli ma tylko to.- prowadzili konwersację jeden z drugim, kompletnie mnie ignorując.
-Trochę kasy z tego będzie.-murzyn podrapał się po torsie.
-Tak czy owak, oddam mu to. Coś musi w tym być, skoro Randall się po to pchał.
Nagle Chavez spojrzał na Jefferey’a z cwaniackim uśmieszkiem.
-Wiem, o czym myślisz.- parsknął Rey.
-Jakoś musi odpłacić się za moje dobroduszne serce, ale tym razem zapłatę wybiorę sam.- zaśmiał się.
-Więc, koka czy marihuana? – zapytał czarnoskóry podnosząc dwa opakowania w stronę złotowłosego.
-Kokaina.
To wszystko zaszło za daleko. Mam być świadkiem jak oni .. yhg ćpają? Nie żebym tego kiedyś nie robiła. Tak, paliłam może z 2 razy na imprezach, gdyby ojciec się dowiedział pewnie by mnie wydziedziczył.
Przenieśliśmy się do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapach. Ja spoczęłam obok Dylana, a murzyn naprzeciwko nas.
Jeff szybko ukręcił dwa papierosy i podał jednego blondynowi. Brązowooki wyjął z kieszeni spodni srebrną zapalniczkę po czym nacisnął na guzik zapalając końcówkę skręta, trzymanego między palcem wskazującym, a środkowym. Następnie rzucił przedmiot koledze, który powtórzył jego czynności. Dylan zaciągał się zamykając oczy i przetrzymując chwilowo narkotyk w płucach. Pomieszczenie stopniowo napełniało się dymem, dzięki czemu można było dostrzec mętne powietrze.
Obserwowałam chłopaków, jak w ciszy się uspokajali. Blondyn miał opartą głowę o zagłówek, natomiast Jefferey rozłożył się na kanapie, wpatrując w sufit.
-Chcesz?-Chavez spojrzał na mnie nieco przyćmionym wzrokiem, wyciągając w moją stronę papierosa. Jego głos był ochrypły, jakby dopiero co wstał.
Nie byłam pewna co do cracku i szczerze bałam się spróbować przy nich tego świństwa, ale z drugiej strony...
Kiwnęłam przytakująco głową, gdyż miałam wrażenie, że narząd mowy odmówił mi posłuszeństwa.
Amy co ty do cholery robisz?- och, zamknij się. Raz się żyje.
Dylan uśmiechnął się cwaniacko wręczając mi skręta. Czułam ,że mnie obserwuje, ale nie przykładałam do tego zbytnio uwagi. Trzymałam papierosa między kciukiem i palcem wskazującym. Zbliżyłam go do ust. Jeszcze raz zastanawiając się nad decyzją, po czym ostatecznie, włożyłam go między wargi.
Nie rób tego!- mentalnie się spoliczkowałam.
Rozważnie wciągnęłam pierwszego bucha. Narkotyk drażnił moje gardło i płuca, lecz nie dałam za wygraną i zaciągnęłam się jeszcze mocniej. Po kilku sekundach wypuściłam opar, również przymykając oczy. 
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ_nLhCAo1Pcfr6AXHUBWOZ59pcI_J2DFs0LeptLH4usMWyAPwjTvw6ED9Cu5-1YH5ccXQJHu7u2gFOepLmAFsH0fK9gABvCMUpiLF6TBVAZLBeBnJgP7RDCGle5W-nJd-YDHC2nQMPdU/s1600/szlaczek2.png

Przepraszam, że nie wrzuciłam całego, ale nie czuję się najlepiej i nie mam siły na dokończenie rozdziału w dniu dzisiejszym. Mam nadzieję, że się Wam spodoba mimo tego, że nie dzieje się tu nic ciekawego. 1 część mi nie wyszła, więc nie liczę na dobre opinie. Jeszcze raz przepraszam.
Dziękuję za tyle pozytywnych komentarzy pod ostatnim postem, Jesteście Wielcy! ♥

Nie mogę uwierzyć, że BelieveTour właśnie się zakończyło.

 

Ale to już było i nie wróci więcej
I choć tyle się zdarzyło to do przodu
Wciąż wyrywa głupie serce 
 Ale to już było, znikło gdzieś za nami

16 komentarzy:

  1. Świetny zakochałam się w twoim opowiadaniu dziękuję ze piszesz KC <3 czekam na następną część !

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu Ciekawe co się stanie w drugiej części ^^. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze jak ja kocham takich chlopcow jak Dylan :-o Dlaczego! No dlaczego? Rozdzial swietny, dziekuje za informowanie mnie. Czasami sama mam ochote zapalić sobie takiego skręta a ty mnie tylko na to bardziej napalasz, ehh :( Jestem ciekawa jaki jest ciag dalszy rozdzialu. Czekam z niecierpliwością!

    ( www.collision-fanfiction.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział . Uwielbiam to !

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!
    Raczej przygotuj się na pozytywne opinie, bo dużo ich :D
    Czekam na kolejny rozdział (tzn. drugą część) :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super jest <333!

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko już nie moge doczekać sie następnego KC ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo nareszcie nowy jejeej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwiebiam to <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój blog został właśnie nominowany do Liebster Award Blog http://nominacje-collisionff.blogspot.com/2013/12/nominacja-2-pacia-miska.html ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń
  12. Suuper :D czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie czekam z niecierpliwoscia na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. *__________* wow <3333!

    OdpowiedzUsuń
  15. jejku cudowny, dodaj szybko nowy proszę :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham twoje opowiadanie . Ciekawe co będzie w 2 części :P

    OdpowiedzUsuń