Amy Pov*
(...)
Skręciłam w boczną uliczkę, aby szybciej dotrzeć do przyjaciółki, lecz to co
tam ujrzałam sprawiło, że moje serce się zatrzymało.
Pomocy.
Sporadyczne łuny światła zarysowywały postury trzech młodych mężczyzn
brutalnie przygniatających osłabione ciało dziewczyny. Jeden z nich gwałtownie
uderzył jej policzek, podczas gdy pozostali utrzymywali ją w pozycji pionowej.
- Gdzie to kurwa masz? - wykrzyknął naprzeciwko jej twarzy, lecz usta
kruczowłosej nawet nie zadrżały. - Ogłuchłaś? - odsunął się na chwilę,
tylko po to, aby wyładować złość na przypadkowej puszce, leżącej
nieopodal. - Jeżeli nie uraczysz mnie odpowiedzią to pozwolę sobie włożyć
mojego kutasa do twojej jebanej gęby i każę ssać tak długo, aż zaczniesz
mówić! - splunął uderzając ją ponownie, tym razem tak, że jej głowa odwróciła się
w moją stronę. Rozcięte i spierzchnięte wargi, obita kość policzkowa, lecz
wciąż można dostrzec te ufne oczy. Widziałam je już wcześniej. Na przystanku, w
szkole. Nie, to nie możesz być ty.
Wtem, gdy tęczówki mojej przyjaciółki dostrzegły znajomą twarz, stało się
coś nieoczekiwanego. Brunetka wykorzystując chwile słabości i zdezorientowania
przeciwników wyrwała się, biegnąc w moim kierunku. Niestety, oni natychmiast
zareagowali i rzucili się w pościg. Nina nie dała rady biec zbyt szybko, prawa
kostka jej to uniemożliwiała. Widocznie, nie widziałam wszystkiego. Nagle koło
moich stóp zauważyłam drobną, granatową sakiewkę, przypominającą te, w których
przechowuje się monety. Rzuciłam pytający wzrok na kruczowłosą, ale
jedyne co ujrzałam to mężczyznę powalającego ją na ziemię i usta mówiące nieme
'Uciekaj'.
Moja reakcja była natychmiastowa. Prędko wrzuciłam przedmiot do dno plecaka.
Nie chciałam być potraktowana jak ona, lecz bałam się, że może stać się z nią
coś gorszego niż dotychczas. Usłyszałam pisk opon, gdy obróciłam głowę
dostrzegłam kilka zakapturzonych postaci wchodzących w zaciemnioną
uliczkę. Serce kazało mi zawrócić i pomóc przyjaciółce, lecz rozum był
całkiem odmiennego zdania i kurczowo trzymałam się tej myśli.
Tempo jakie obrały moje nogi było niewiarygodne. Jestem w stanie założyć
się, że gdybym teraz zdawała test wytrzymałościowy pobiłabym swój rekord.
Zmęczenie powoli dawało o sobie znać po przebiegnięciu kilku przecznic, lecz
nie zwalniałam ze strachu, że któryś z tych brutali może mnie dopaść.
Wtargnęłam do luksusowego lobby jednego z najlepszych apartamentowców w
mieście. Usilnie wciskałam przycisk przywołujący windę. Gdy w końcu zniknęłam
za metalowymi, połyskującymi płytami, odnalazłam guzik, który zawiezie mnie na
9 piętro. Moja ręka stale przyłożona była do klatki piersiowej, starając się
uspokoić oddech.Wznoszenie się, nieskończenie się dłużyło.
Kilka razy uderzyłam drobnymi kostkami 2 palców prawej dłoni w drzwi. Gdy
miałam już powtórzyć czynność zamiast w drewno trafiłam w nos Jen.
- Boże, przepraszam! - szybko przytuliłam blondynkę.
- Nic mi nie jest. - zaśmiała się. - Myślałam, że już nie przyjdziesz.
- Zrobię wszystko aby nie być w towarzystwie Char. - prychnęłam. - No to gdzie
te romansidła? - rzuciłam się na kanapę, wcześniej odkładając gdzieś na bok
kurtkę i bagaż. Dom Jenny był bardzo przytulny i w dobrym guście. Różnorodne
beże, kremy i brązy pokrywały ściany. Meble były nowoczesne w podobnej
kolorystyce. Podłogę zaś pokrywały panele i miękkie, jednokolorowe dywany.
Wszystko za sprawą wymagań narzuconych przez jej rodziców architektom wnętrz.
Matka przyjaciółki pracowała w korporacji, a ojciec prowadził popularną sieć
supermarketów w kraju.
- Pójdę po popcorn i żelki. - oznajmiła. - Wrzuć płytę do DVD.
Zrobiłam to, o co poprosiła, następnie wróciłam do poprzedniej pozycji.
Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni telefon, po czym zaczęłam przeglądać posty
moich znajomych.
''Piątek, piątunio, piąteczek.''
''Szykuje się szalona noc.''
''Jak się przewija 2 letniego bachora?''
Otworzyłam okienko tworzenia nowego tweeta:
''Babski wieczór z @jennybelly. Dupa rośnie."
Dodałam post, następnie zablokowałam urządzenie, ponieważ Jen wróciła z
przekąskami. Wygodnie ulokowałyśmy się pod kocem w otoczeniu puchatych
poduszek. Płakałyśmy ze śmiechu podczas oglądania kiepskiej komedii miłosnej.
Po opustoszeniu miski ze słodyczami postanowiłyśmy zrobić przerwę na
uzupełnienie zapasów i przebranie się w piżamy. Podeszłam do plecaka, wzięłam
go ze sobą znikając w łazience. Wyciągnęłam kosmetyki potrzebne do oczyszczenia
twarzy i szczoteczkę do zębów. Związałam luźnego koka na czubku głowy gumką,
którą zawsze miałam na nadgarstku. Po wykonaniu wieczornej toalety nadszedł
czas na zmianę ubrań. Otworzyłam największą torbę, wybrałam luźną koszulkę i
dresowe szorty. gdy chciałam je wyjąć moim oczom ukazała się sakiewka.
Ostrożnie ją podniosłam-nie za ciężka, nie za lekka. Nie byłam pewna, czy
powinnam sprawdzić jej zawartość. Cóż, raz kozi śmierć, a skoro mam to ''coś''
ze sobą, to chyba muszę wiedzieć w co się wpakowałam. Delikatnie rozciągnęłam
sznureczek tworząc dziurę, przez którą mogłam zobaczyć wnętrze przedmiotu.
Ujrzałam sporą ilość małych 2-3 centymetrowych torebeczek hermetycznych z
nieznaną mi zawartością. Niektóre zawierały proszek, inne tabletki, a kolejne
zioła lub jakieś cuda, większość przeze mnie nie rozpoznanych. Na każdym
opakowaniu znajdowały się jakieś symbole i napisy, bodajże ich nazwy, co było
dla mnie jeszcze bardziej nie zrozumiane. Miałam obejrzeć ostatnie ''okazy'',
gdy w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi, na co moje ciało
podskoczyło ze strachu.
- Żyjesz tam? - zapytała zaniepokojona Jenny.
- Tak, zamyśliłam się trochę. Już wychodzę! - odpowiedziałam, prędko zamykając
szczelnie sakiewkę i chowając na miejsce. Przebrałam się i z powrotem
oglądałam film. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Obudziłam się gdy usłyszałam uderzenie kluczy o blat komody. Niemrawo
otworzyłam zmęczone nocnym siedzeniem powieki oraz delikatnie przetarłam je
dłońmi. Pan Smith prawdopodobnie skończył już delegację, a w mieszkaniu panuje
chaos i bałagan.
- Przepraszam, nie chciałem was obudzić. - rzekł, delikatnie się uśmiechając w
naszą stronę. Dopiero teraz spostrzegłam, że moja przyjaciółka też nie
śpi. - Muszę odpocząć. Jak będziecie czegoś potrzebować, jestem w
sypialni. - poszedł gdzieś w kierunku swojego pokoju.
- Chcesz coś? - zapytała Jen, po czym wstała idąc jak połamana kaczka.
- Herbatkę proszę. - uśmiechnęłam się, sadzając swój tyłek na barowym krześle
przy wysepce w kuchni. Blondynka nalała wody do czajnika elenktycznego, po czym
go uruchomiła. Oparłam łokieć o blat, podtrzymując głowę.
- Ej to oni w końcu się pocałowali? - zapytałam z nutą zaciekawienia.
- Nie wiem, nie doczekałam się tego. - zaśmiała się.
- Która godzina?
- Dochodzi 11.
- Powinnam się powoli zbierać. Muszę odwiedzić z mamą parę sklepów.
- Jasne, ale najpierw zjesz ze mną śniadanie i obejrzysz
Scooby-Doo.-prychnęła.
- A tak w ogóle to gdzie się podziewał Logan?
- Wygoniłam go do kolegi.
- A Moow? - ponownie zapytałam, ciekawiąc się, gdzie tym razem zawieruszył się
ten kocur.
- Nie wiem, ale zapewne portier go znajdzie i przyniesie. - westchnęła,
mieszając łyżeczką w gotowej już herbacie i podając mi moją.
Moje nogi z niepokojem uderzały o podłoże. Znów przemierzałam ulice, tym
razem jednak starając się trzymać głównej drogi. Po godzinnym żegnaniu się z
Jennifer, w końcu mnie wypuściła. Nagle do moich uszu trafiło ciche warczenie
silnika. Gdy się odwróciłam ujrzałam sportowe auto bez dachu, jadące powolnym
tempem przy moim boku.
- Wsiadaj. - zachrypnięty głos rozniósł w mojej głowie, sprawiając, że przez
ciało przeszedł zimny dreszcz.
ROZDZIAŁ III | ROZDZIAŁ IV | ROZDZIAŁ V
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz
Tym kimś na pewno jest Justin uhuh tzn Dylan
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <33
OdpowiedzUsuńWięcej więcej więcej ps jeśli zmienisz ten blog na tylko dla zaproszonych to mnie zapros ok bo on jest serio Zajebiste a już patentów autorek wyginęły mi taki numer :(
OdpowiedzUsuńspokojnie, nie zamierzam ustawiać go na ''tylko dla zaproszonych'' :)
Usuńdzięki ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńLove
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Wkręciłam się od razu i mogę szczerze powiedzieć, że i ty masz talent w pisaniu. Tak płynnie, czysto... Aż chce się czytać.
OdpowiedzUsuńHmm, narkotyki? Może być interesująco. Ciekawi mnie jak dalej potoczy się jej spacerek i czy wsiądzie do auta, czy może po prostu ucieknie. Czekam z niecierpliwością na kolejny!
xoxo
O mój Boże to jest genialne <33
OdpowiedzUsuńJuż nie moge doczekać się następnego KC ♥
OdpowiedzUsuńWow chyba się uzależniłam haha <33!
OdpowiedzUsuńCUDO ! ♥ Straasznie ciekawe :)
OdpowiedzUsuńkrhwuiaeha <-- tyle na temat bo rozdział świeetny :D ♥♥♥
OdpowiedzUsuńO kurde normlanie zakochałam się w tym opowiadaniu <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :D <33
OdpowiedzUsuńMatko :o Ciekawe co będzie w następnym, bo zapowiada sie genialnie :3
OdpowiedzUsuńAaaaa jaki super :D
OdpowiedzUsuńJezu Jezu *-* to jest boskie ! Ciekawe co się stanie *-* czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty *.* Początek szczególnie xD :D Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńNie dawno znalazłam tego bloga i już go pokochałam. Jest cudny. Dodałam go do polecanym na moim ( zapraszam --->http://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/ )
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta.
SS
Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńMasz talent :D
Coś tak myślę że w tym aucie jest Dylan :)
OdpowiedzUsuń