26 maja 2013

Rozdział 1 "Wake up, Amy"

Amy Pov*

Słońce zaczęło przenikać przez odchylone żaluzje. Cholera, znowu poniedziałek.
- Amy wstawaj! Ile razy mam powtarzać! - głośne krzyki mojego ojca zaczęły rozprzestrzeniać się po korytarzu.
Powoli zsunęłam się z łóżka. Przecierając twarz rękami, zerknęłam na zegarek - 7:20. Ciśnienie mi podskoczyło.Miałam niewiele czasu, by na spokojnie wyszykować się i dojechać do szkoły. Prędko wstałam, a następnie ruszyłam w stronę łazienki. Szybka poranna toaleta była jedynym wyjściem na poprawienie humoru. Kojące krople zimnej wody spływały mi po twarzy. Spoglądając na lustro zauważyłam, że moje włosy tym razem ze mną współpracowały.
- Okej, nie jest najgorzej.- skierowałam się w stronę szafy. Wzięłam czarne jeans'owe szorty z nitami oraz bokserkę takiego samego koloru z nadrukiem białego wilka. Bordowa bielizna dobrze komponowała się w tym zestawie. Do tego skarpetki w odcieniu zgniłej czerwieni i czarne vansy.
- Amy Margaret...-znowu ten sam głos, ale w porę mu przerwałam.
- Idę, idę już, chwila!!
Zarzucając torbę na ramię i chowając mój telefon w tylnej kieszeni spodenek, zbiegłam po schodach na parter.
- Wreszcie!. Dłużej nie mogłaś się grzebać.- zobaczyłam twarz taty, która powoli łagodniała.
- Henry spokojnie, zdążycie. - moja mama starała się jakość złagodzić atmosferę.
Nie miałam ochoty nic jeść więc wzięłam jabłko w rękę i skierowałam się do wyjścia. Ojciec wyszedł tuż za mną. Wsiadłam do jego metalicznego tiguana. Zapinając pas wygodnie usadowiłam się na przednim siedzeniu. Teraz czekało mnie najgorsze. Wprost nienawidziłam jazdy z tym facetem. Jedyną muzyką w tym aucie był warkot silnika. Faceci. Szczerze mówiąc Henry był dla mnie obojętny, w drugą stronę działało to tak samo. Nigdy się mną nie interesował ani nie przejmował. Taki układ funkcjonował dopóki nie wchodziła w grę opinia naszej rodziny, a pod tą kategorię podciągał każdą możliwą sytuację.  
Po niespełna 10 minutach zobaczyłam mury szkoły. Chwilę później dostrzegłam Jenny, moją przyjaciółkę. Westchnęłam z ulgą, a chwilę potem samochód się zatrzymał. Natychmiastowo z niego wyszłam, nie siląc się na  pożegnanie.
- Hej! Co ty tak późno? Myślałam, że już nie przyjedziesz.- jak nie ojciec to Jenny. Wiecznie tylko pretensje.
- Tak, u mnie też dobrze. Dzięki za troskę. - wyczuła ten 'głęboki' sarkazm.
- No dobra, dobra. -odparła przytulając mnie.- Ciężki weekend?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Okej nie wnikam.- chociaż to mogła dla mnie zrobić. Po prostu nie drążyć już tego tematu - A teraz chodź. Czeka nas bardzo 'ciekawa' lekcja z Hamsword'em, ale wcześniej muszę zajrzeć do szafki.
Szłyśmy obok siebie, co chwilę odmachując osobom, które się z nami witały. Wyczerpujące. Odnosiłam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Wszyscy byli jacyś inni.
- Ziemia do Amy, halo... -po chwili usłyszałam głos przyjaciółki. Nawet nie wiem, jakim cudem znalazłam się na holu i to na dodatek przy mojej szafce - ...wszystko ok?
- Ta-tak. Tylko się zamyśliłam.- to chyba za mało powiedziane, bo wydawało mi się jakbym odpłynęła. Całkiem miłe uczucie.
- Podumałaś sobie podumałaś, ale teraz chodź, bo nasz 'miszczu' od wf powstawia nam spóźnienia.
- Dobra, ruszaj te swoje pośladki.
- Sugerujesz, że są grube?
- Ta. - powiedziałam z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Oh, dzięki. - wyjęknęła z nutą złości w głosie.
- Żartowałam, okej?
- Nie ważne.
Już miałyśmy ruszyć do sali gimnastycznej kiedy naszą uwagę zwrócił ogromy szum na korytarzu,. Nagle wszystkie spojrzenia skierowane były w Ich stronę. Westchnienia dziewczyn rozległy się po holu, a może usłyszałam swój własny oddech. Cztery osoby przemieszczały się środkiem. Jeden chłopak z dziewczyną na przodzie, a dwóch pozostałych z tyłu po bokach. Mój wzrok przyciągnął ten pierwszy. Biało-czarny snapback z napisem 'Brooklyn Nets', biały, luźny t-shirt, a na nim koszula w dużą, granatowo-czarną kratę z podwiniętymi rękawami. Do tego jeansy z dziurami i czarne supry. Prezentował się nieźłe, nie powiem, ale najbardziej zaintrygowały mnie jego oczy -  ciemne wręcz czarne. W dodatku jego ramiona pokrywały tatuaże, 'Margines społeczny' - jakby to rzekła Pani Stone, nauczycielka socjologi.
Nie wyglądali na tutejszych. Ich prezencja wskazywała na pewnych siebie, twardo stojących we własnych butach ludzi, w dodatku do biednych również nie należeli. I te głupie uczucie, że świat ma dużo do zaoferowania, ale nie w tym zadupiu. Detroit może miało swoje wzloty, ale od momentu ogłoszenia bankructwa, łatwiej znaleźć tutaj dealer'a niż miejsce pracy. Koniec rozczulania się. Dziewczyna - uśmiechnięta z dużymi ciemnymi oczami i pięknymi, długimi włosami w dodatku ze śniadą cerą. Można by rzec, że była idealna. Zwiewna koszulka, szare szorty, a na ręku galeria bransoletek - kilka złotych, kilka materiałowych w odcieniach zgniłego brązu. Stopy zaś zakrywały beżowe botki z frędzlami. Wszystko perfekcyjnie dopasowane.
I to uczucie, że już ją wcześniej widziałam.
-Witaj Amy! - powiedziała, szczerze się do mnie uśmiechając.

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ_nLhCAo1Pcfr6AXHUBWOZ59pcI_J2DFs0LeptLH4usMWyAPwjTvw6ED9Cu5-1YH5ccXQJHu7u2gFOepLmAFsH0fK9gABvCMUpiLF6TBVAZLBeBnJgP7RDCGle5W-nJd-YDHC2nQMPdU/s1600/szlaczek2.png

ROZDZIAŁ I | ROZDZIAŁ II

  


8 komentarzy:

  1. Anonimowy27 maja, 2013

    Cudny pierwszy rozdział *.* Ze zniecierpliwością czekam na kolejny ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy27 maja, 2013

    Troche krótki ale boski <3 Pisz dalej !

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy28 maja, 2013

    talent to ty masz <3 Szybciej pisz! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy29 maja, 2013

    Jaaaa *.* jak super :O

    OdpowiedzUsuń
  5. https://mlodaboginia.blogspot.com proszę Ci bardzo ;3
    Rozdział Świetny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm, zapowiada się naprawdę nieźle! :) dziękuję za bardzo miły komentarz, również kocham Barbarę, i cieszę się, ze występuje w Twoim opowiadaniu. No, a ja biorę się do dalszego czytania :D

    OdpowiedzUsuń